2012/08/02

nad (drgającym) brzegiem

kołysanka

Palmy z blaszanej puszki skręcone w pień, cięte po liściach, w liście, i te drugie, niedokładne, te zniszczone odległością, bez przewodów pokarmowych - w ciemności wracają do siebie w zielone światło fosforu. A na otwartej dłoni jest dom. Płomień ogrzewa wnętrze, dłoń zgina się miękko - są narodziny muszli, w której szumi krew. Razem z krwią płynie światło. Nietknięte światłem czekają ukrycia ryb, ziemie pereł. Pasma roślin, kłącza rozwijane w zamkniętych oczach. Odebrane ciemności, pną się na drgający brzeg. Co przyjmuje, co oddala, nie jest głębią, nie jest ruchem, kołysaniem - to są przyjścia i odejścia w wielką ciszę.

Rozpięty pomiędzy ścianami kawałek syczącej zieleni.

Krystyna Miłobędzka 

2 komentarze:

  1. Anonimowy6/8/12 21:53

    Miłobędzka. Jestem zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak, i ja bardzo lubię! Ostatnio sięgam po te wiersze w szczególnym językowym skupieniu, które mi do nich bardzo pasuje...

    OdpowiedzUsuń