2011/06/18

z drugiej strony


























W niektórych miejscach balkony i parapety stroi się kwiatami w donicach. Tutaj stoją w skromnych wazonikach.Taka dekoracja.Okno od ulicy, prawie pierwsze piętro.Podoba mi się czyjaś wyobraźnia.I to chyba nie przypadek, że tutaj (zdjęcie za zdjęciem) więcej ostatnio żółtej barwy.

spotkanie













Tam, w szybie, w odbiciu, czego może od razu  nie widać, jest krzak róży.Żółte kwiaty, jak monety i pompony na wełnianej czapce wyginają się i prężą.Płatki zasuszone w kartkach,zmiażdżone w cukrze,pachnące w olejkach.Ale to może później. Teraz żyją. Parują w słońcu.Oddychają czerwcem.Prawdziwsze niż cokolwiek w tej okolicy.Zadowolone. Szczere.Czułam się, jak gość; jakby czekały na moje odwiedziny. Od kilku dobrych lat (Przecież nie musiałam tam zajść). Myślę, że to był stary krzak, który dużo już widział, i o który, na szczęście ktoś dbał.

p.s. 31.07.2011
To dosyć niezwykłe... Znalazłam dzisiaj w W.O.nr 30(633) artykuł Małgorzaty Czyńskiej, poświęcony projektowaniu ogrodów przez Vitę Sackville-West, którą, co ciekawe, łączył wieloletni romans z Wirginią Woolf, i która, przede wszystkim, miała neisamowity talent, zmysł i uczucie do kwiatów, całej zielonej przestrzeni. A to przywołany w artykule tekst Jej-Vity autorstwa:
" Znalazłam go ( mowa o krzewie czerwonej róży) rosnącego naprzeciw ściany biura. Nikt nie wiedział, kim był, nikt się nim nie interesował, nie dbał o niego. Nikt nie wiedział, jak mu na imię, i nikt nie zadał sobie trudu, by się dowiedzieć. Czy mogłam pozwolić, by tam pozostał sam?"
Cóż, wydały mi się podobne te dwie historie: "mojego"krzewu żółtej róży i czerwonego -Vity.
Ja zrobiłam zdjęcie, Vita kazała wykopać "swój" krzew i zabrała go do swojej posiadłości Sissinghurst w hrabstwie Kent, gdzie z mężem Haroldem w latach 30.XX wieku stworzyli jeden z najsłynniejszych ogrodów w Anglii...

„Wiesz, kochanie, ja już nie mam żadnych życzeń…”






śmieci, tak oświetlone, prawdziwa wystawa...

2011/06/02

mały chłopiec z Jeżyc

Tadeusz Różewicz napisał, że dzieciństwo jest jak zatarte oblicze na złotej monecie, która dźwięczy czysto.Wczoraj był Dzień Dziecka. Przechodząc na Polnej obok okien starej kamienicy spotkaliśmy tego chłopca.















Odwróciłam się,będąc już kilka kroków dalej, a on patrzył na nas tak, jak patrzy na tym zdjęciu; uśmiechał się niepewnie, ale był to uśmiech wschodzącego dnia, ciepłego mleka i zapachu dalii. Zrobiłam mu zdjęcie. Po chwili schylił głowę i zniknął w odmętach firany. Chłopiec z Jeżyc, jak inni mali chłopcy z obrazów.

Rafał Malczewski, Portret Rafała syna artysty,ok.1896,olej na płótnie













                                                            
Vlastimil Hofman, Chłopiec w niebieskim okryciu, 1931,olej na płótnie  


Wojciech Weiss, Tadzio, ok.1908,olej na płótnie
Stanisław Wyspiański, Chłopiec z kwiatem, 1839,pastel
Witold Pruszkowski, Portret syna artysty z psem, 1881,olej na płótnie