2011/11/21

A każde ślepe okno przerywało Samotność


 

Pałac z maleństwami

 

Już za bramami z szeregiem wykutych serafinów
Niewierzący kroczył w świetle księżyca
I patrzył na mury pełne księżycowych zmaz.

Żółte światło ślizgało się po nieruchomych fasadach
Lub obracało bez końca na wieżyczkach,
A on wyobrażał sobie, że ktoś mruczy i śpi.
Szedł tak sam w księżycowej poświacie,
A każde ślepe okno przerywało
Samotność i myśli przechodzące przez głowę:
Skuszone snami o pierwszym ptasim locie,
Maleństwa mogły się poddać kołysaniu nocy
W komnacie rozjarzonej światłami.
Lecz jego nie chciała utulić noc; w ciemnym umyśle
Wirowały i podchodziły skrzydła czarnych ptaków,
Zamieniając samotność w torturę.

Szedł sam w świetle księżyca,
Z chłodną niewiarą w sercu.
Kapelusz z szerokim rondem zasłaniał mu oczy. 


Wallace STEVENS/ przeł. Jacek Gutorow

2011/11/03

Nic nie jest jak było


    Wśród ciemnego milczenia sosen – krzyk młodziutkich nawołujących się brzóz
    Wszystko jest jak było. Nic nie jest jak było.
      fragm. "Powrót do domu dzieciństwa", Julia Hartwig