2012/08/30

Ja i mój pies mamy kilka żyć



Ja i mój pies mamy kilka żyć. On jest przybłędą, więc musiał mieć kiedyś jakieś życie, jeszcze przed poznaniem mnie. Ja żyję w kilku światach na raz i na granicy każdego. Co znaczy tylko tyle, że do końca nie ma mnie nigdzie. Od zawsze interesowali mnie nomadzi, więc po serpentynie, a jednak prawie w miejscu, bo wcale nie przemieszczam się wiele, staram się co rusz, jak oni, znaleźć sobie jakieś miejsce, by spokojnie móc przeczekać noc. Często zlewa się ona z pierwszym tchnieniem dnia i wtedy okazuje się, że czas tak mnie chytrze obszedł, tak się ze mną umiał obejść, że nie pozwolił nawet na krótki sen. To wszystko już się stało, mamy nowy dzień. Pajęczyna słońca łaskocze w nos, policzki i zastygłe w prostopadłościach łokcie. Wychodzimy. Idziemy się myć i witać. Jest nam tak wszystko jedno, jak wszystko wszystko. W tym tkwi sekret urody i nasycenia, tuż przed śniadaniem. Choć nogi mamy ciężkie, a ślady nasze ciągle nierówne i prowadzą raczej do punktu wyjścia. Myślami za to jesteśmy dalej. I tylko tyle.

2 komentarze: